środa, 11 czerwca 2014

Czarny, czarne...

Dziś o tym jak WHO się o nas troszczy;)
Czarny pies
Dla mnie najgorsze stany depresyjne to zawsze były "czarne dziury". Tu czarny pies, znowuż książka A. Marino jest o tym, że widział czarne słońce... Każdy ma swoje określenie i podobny cień, który kładzie się na jego życiu.

3 komentarze:

  1. Dla mnie to zawsze był taki czarny włochaty stworek... Wow, nie wiedziałam, że ludzie też mają swoje własne potworki.
    Czy jestem jedyną osobą, której kompletnie nie przekonuje takie "Powiedz komuś, daj sobie pomóc"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Casparow, myślę, że to zależy od tego, co dana osoba czuje:)
    Osobiście nie uważam, że samo lanie smutków wystarcza za wszystko, ale miałam w swoim życiu czas, że poziom cierpienia i bólu był we mnie już tak wielki, że musiałam to komuś wykrzyczeć, by nie eksplodować z nadmiaru emocji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety też... Powiedziałam kilku bliskim osobom w odstępach kilkumiesięcznych, ale cóż. Na jednej rozmowie się skończyło, postanowili zignorować to co im powiedziałam. Przecież nie będę znowu poruszać z nimi tego tematu, prawda?
    A u Ciebie jak było? Zareagowali? :)

    OdpowiedzUsuń