wtorek, 15 grudnia 2015

Leki

Każdy z chorujących dłużej i mocniej niż na zwykłą chandrę w deszczowy dzień z pewnością potrafi sam napisać swoją własną lekową epopeję.
Zanim znalazłam coś, co działało przeszłam kilka nieudanych prób z paroma różnymi specyfikami. Te na depresję po prostu nie działały, ale nie miały też u mnie skutków ubocznych za to te na problemy ze snem jak już działały to tak, że dwa dni spałam na jawie;) Te stricte antydepresyjne, które zaczęły działać z kolei obudziły we mnie jako skutek uboczny niekończące się pragnienie. Takie, że wracałam ze szkoły, a mama już czekala z kilkoma szklankami wody. Ale przeszło. Leki na spanie też udało się dobrać i wreszcie zaczęłam przesypiać całe noce. Nie biorę już od lat tego leku, ale myślę o nim z pozytywnym sentymentem, że dzięki niemu sprawił się ten cud, że wreszcie mogłam spać.
Jednego leku przepisanego mi przez psychiatrę nie przetestowalam, gdyż w ataku szału po wizycie podarłam receptę. Gniew mnie opanował, bo psychiatra poskarżył mamie, że mam myśli samobójcze.
I tak w sumie jak już trafiłam na swoje tabletki szczęścia tak je stosowałam wiernie lat około ośmiu. W gorszym czasie w podwójnej dawce, w okresie remisji wcale... I z dwumiesięczną przerwą na bardzo zły okres, kiedy brałam inne leki, skuteczne, ale tak drogie, że panie w aptece czuły się w obowiązku obdarowywać mnie krzyżowkami.
A teraz? Teraz, odpukać, żebym tylko tego w złą godzinę nie napisała, od ponad roku jestem "czysta". Pozwoliłam sobie na takie sformułowanie, bo tak naprawdę to ja bardzo leków brać nie lubiłam. To zawsze jakoś smutno, że Twoje życie zależy od łykania kapsułek.

2 komentarze:

  1. Wow, 8 lat brałaś tabletki szczęśćia i dałaś radę je całkiem odstawić. Może i dla mnie jest więc nadzieja, bo ja biorę od 9....Chciałabym kiedyś też być "czysta":).
    pozdrawiam
    Ana

    OdpowiedzUsuń